wtorek, 20 sierpnia 2013

Emocja 8

Nigdy w życiu nie było ci tak trudno. Nigdy w życiu nie byłeś takim kłębkiem nerwów, co z łatwością zauważają wszyscy dookoła ciebie. Trener wrzeszczy ile tylko pozwalają mu płuca, wyzywając cię od idiotów, kiedy pozwalasz się okiwać łatwemu przeciwnikowi. Gdy widzi, że nie ma z ciebie żadnego pożytku, ściąga cię z boiska, ku zaniepokojeniu twoich przyjaciół.
- Oby to była ta twoja noga Piszczu, bo kolejnej depresji w twoim wykonaniu nie zniosę, szczególnie jeśli przestajesz grać. - mówi Klopp, zatrzymując cię w drodze do szatni. Kiwasz tylko głową, zbywając go. Nie interesuje cię mecz, co chyba zdarza ci się pierwszy raz w życiu. Nawet w najgorszych momentach potrafiłeś się skupić na te dziewięćdziesiąt minut biegania. Tym razem jest jednak inaczej i jedyne o czym myślisz to to, ile czasu wam zostało. Bolesne i tragiczne, ale realne pytanie krząta się w twojej głowie. Nie do końca dostrzegasz jeszcze jego powagę, ale boisz się odpowiadać na nie. Masz świadomość, że chociaż nikt nie jest w stanie ci dokładnie tego powiedzieć, to Pola jest w coraz poważniejszym stanie. Czas ucieka zbyt szybko, a ty nie możesz nic z tym zrobić. Uderzasz pięścią w metalową szafkę, aż ta odskakuje gwałtownie, otwiera się, uderza o drugą i niemal ponownie się przymyka. Huk przechodzi przez pomieszczenie, dudniąc ci w uszach. Zamykasz oczy, opierając się o ową szafkę i czujesz jak pulsują ci skronie. Dopóki nie osuwasz się na ławkę, nie czujesz nic więcej. Dopiero potem bezsilność i złość uderzają w ciebie z podwójną siłą, powodując zaciśnięcie pięści i łzy w oczach. Nie jesteś w stanie zrozumieć jakim cudem mogło to was dotknąć. Choroba płuc na którą zapadła Pola dotyka zazwyczaj osób starszych, po siedemdziesiątym roku życia. Jednak zdarzają się w wyjątki, jak to w nauce i takim wyjątkiem jest właśnie twoja ukochana. I właściwie nie wiesz, co w tym wszystkim jest najbardziej bolesne.



Siedzisz wsparty na łokciach, z twarzą ukrytą w dłoniach i próbujesz przetrawić to co, przed chwilą usłyszałeś. Kiepsko ci to jednak idzie, bo słowa mieszają się w twojej głowie w taki sposób, że nie jesteś w stanie ich poskładać. W końcu patrzysz zdezorientowany na Polę, która ma łzy w oczach i tylko chwila dzieli ją od wybuchu tak wielkiego płaczu, jakiego nigdy u niej nie widziałeś. Wszak jest twardą kobietą. Bez namysłu podchodzisz więc do niej z zamiarem schowania jej w swoich ramionach, ale ona odpycha cię i szlocha cicho w rękawy swojego zbyt dużego, kremowego swetra.
- Daruj sobie. - warczy, ale ty ani myślisz sobie darować, tylko mocno przyciągasz ją do swojej piersi. Po chwili płacze wtulona w ciebie, a ty gładzisz jej poplątane od wiatru włosy i co jakiś czas całujesz czule w głowę. Robisz to z prawdziwą troską, ale jednocześnie automatycznie, bo rozmyślasz nad wieloma innymi pytaniami. Czemu nie powiedziała ci o wizycie u lekarza? Co teraz robić? Jak to wyleczyć? I przede wszystkim, jak to cholerstwo ją dorwało? W twojej rodzinie dawno nie było przypadków ciężkich chorób. A jeżeli były to w rodzinie tak dalekiej, że owa choroba cię tak bardzo nie dotykała. Była to więc dla ciebie sytuacja tak nowa, że przyjąłeś ją nawet z pewną obojętnością. Wybiło cię to z rytmu i nie dowierzasz temu, ale przy okazji nie czujesz wiele więcej. Obojętność, tak właśnie byś to nazwał i za to właśnie masz ochotę się teraz porządnie zrugać. Z jej opisu wynika, że choroba jest rzadkim przypadkiem, a występuje u osób starszych, więc lekarz nie był pewien czy trafił w sedno i poprosił ją aby przyszła dnia następnego. Wypadał on dziś. Masz jej nawet za złe, że pozwoliła ci nieświadomie trenować przed meczem, kiedy ona siedziała u lekarza i kiedy ten oświadczał jej, że jest niesamowitym wyjątkiem przy idiopatycznym włóknieniu płuc*. Nazwa nie mówi ci nic i brzmi jakby była wypowiadana niemalże w języku chińskim. Nie masz więc innego wyboru niż udać się z Polą do specjalisty, którego polecił jej ów lekarz u którego była i spróbować się z tą sytuacją zaznajomić.
- Poradzimy sobie z tym. - szepczesz jej jeszcze pewnym głosem do ucha i wycierasz jej mokre policzki z delikatnym uśmiechem. W tym momencie nie jesteś w stanie nawet pomyśleć, że może być inaczej.

*nie zaprzątajcie sobie głowy tą nazwą, starałam się dobrać chorobę najlepiej jak mogłam, ale chyba średnio mi to wyszło.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz