- Łukasz, nie wygłupiaj się! - niemal krzyczy Błaszczykowski, klękając przy tobie i próbując zdjąć ręce z twojej twarzy. Nie pozwalasz mu na to, nie chcesz żeby widział twoje zaszklone oczy.
- Piszczek, kurwa mać, nie każ mi cię podnosić z tej cholernej murawy! - Polak nie daje za wygraną. Ale ty też nie. Każdy twój gol był dedykowany jej. To ona uskrzydliła się jeszcze bardziej do gry, bo widząc każdy jej promienny uśmiech po meczu wiedziałeś, że masz po co grać. Teraz, kiedy jej nie ma sam już nie wiesz po co to robisz. Potrafiłeś robić to zanim ją spotkałeś, ale nie jesteś pewny czy potrafisz, kiedy już jej nie ma. Szumi ci w głowie, przestajesz czuć nogi, a chwilę przed tym, jak ogarnia cię ciemność twoje bezwładne ręce w końcu odsłaniają twarz.
Znów idziesz pewny siebie przez jeden z dortmundzkich parków i śmiejesz się z nieudolności twoich kolegów, z którymi chwilę wcześniej się rozstałeś. Znów wpadasz na rozkojarzoną blondynkę, której długie włosy układają się w fale, a rozbiegany wzrok skupia się na tobie.
- Przepraszam. - mówi zakłopotana, poprawiając spadającą jej z ramienia torbę.
- To moja wina. - odpowiadasz z uśmiechem, chociaż absolutnie tutaj nie zawiniłeś. W tym całym jej zakłopotaniu, wydaje ci się nieziemsko urocza i nie możesz oderwać od niej wzroku. Dopiero kiedy opuszcza głowę, zdajesz sobie sprawę, że pewnie wyszedłeś na idiotę. Jeszcze raz mruczy "przepraszam" i wymija cię, czym prędzej zmierzając w nieznanym ci kierunku. Dalej stoisz w tym samym miejscu, dochodząc do wniosku, że bardzo chciałbyś znów na nią wpaść i tym razem z nią porozmawiać. Doskonale jednak wiesz, że Dortmund to spore miasto i starasz się zapamiętać jej twarz, na wypadek gdybyś jej już więcej nie zobaczył.
~*~
Tak, Łukasz. Dlaczego on? Sama nie wiem, wpasował się w tą historię niemal sam.