piątek, 28 czerwca 2013

Emocja 4

Ponownie lądujesz w pustym łóżku. Kręcisz się w nim niespokojnie, nie mogąc zasnąć. Robert obiecał cię do niej zabrać, ale musisz zaczekać do jutra. Zdajesz sobie sprawę, że przestałeś im ufać i boisz się, że on albo Kuba powiedzą Poli, co chcesz zrobić, a ona będzie miała dostatecznie dużo czasu, aby ci uciec. Próbując oprzeć się temu wrażeniu, spędzasz kolejne godziny oglądając filmy. Jeden po drugim, wszystkie tak podobne do siebie. Żaden jednak nie przyciąga twojej uwagi tak jak to, co ma się jutro wydarzyć. Nadzieja miesza się ze strachem. Radość z niepokojem. Czas upływa zbyt wolno, żeby ci pomagać w uspokojeniu się. Dreszcze zadowolenia pomieszanego z niecierpliwością przechodzą ci po karku. Chciałeś ułożyć kilka zdań, które mógłbyś jej powiedzieć, ale wszystkie te słowa brzmiały jak naiwny bełkot rodem z kiepskich filmów, których zakończenia domyślasz się już pięć minut po rozpoczęciu. Nie podoba ci się to. O nie, nie podoba ci się to, że nie umiesz złożyć kilku prostych słów, aby chociaż w małym stopniu oddać te wszystkie emocje które targają tobą bezlitośnie, od czasu kiedy cię opuściła. W jednej chwili chcesz szeptać cicho, w drugiej krzyczeć aż świat zatrzęsie się w posadach. Nie wiesz który sposób byłby lepszy dla ujawienienia całego twojego bólu. Przejął nad tobą kontrolę. Czy liczy się dla ciebie coś więcej niż zagłuszenie go, pozbycie się tego natręta? Czy śnisz jeszcze o czymś innym niż ujrzenie jej, zatopienie jej w twoich ramionach, w których zawsze wydawała ci się jeszcze mniejsza, delikatniejsza i bardziej krucha? Czy w twoich snach przewija się coś jeszcze oprócz niej? Czy to, dlaczego cię to spotkało i dlaczego to tak boli nie jest tym, czego pragniejsz się dowiedzieć od świata? Czemu więc tego nie wykrzyczysz? Krzyczysz. Dopiero teraz zdajesz sobie sprawę, że gardłowy, jakby zupełnie nie należący do ciebie krzyk wydobywa się z twoich ust. Stoisz pośrodku pokoju, mając przed sobą łóżko, w którym przed chwilą przecież leżałeś.
- Wariuję... - szepczesz zdumiony. Nie Łukaszu, już dawno się zatraciłeś. Już dawno wszystko po za Polą, przestało być dla ciebie ważne.


Stoisz w szytym na miarę garniturze ze śmiesznym bukiecikiem kwiatków w kieszonce na piersi i niespokojnie przestępujesz z nogi na nogę. Oczekujesz dobrze wszystkim znanego dźwięku organów. Czekasz już przecież całą wieczność! Kiedy już sądzisz, że stoisz tu na próżno, owe organy ożywają, budzone powoli przez towarzyszące im cichutkie skrzypce. Uśmiechasz się widząc ją, idącą pomiędzy ławkami, powoli, majestatycznie. Staje na przeciw ciebie i dopiero kiedy Kuba szturcha cię dyskretnie i z pobłażliwym uśmiechem, przypominając, że masz w kieszeni potrzebne Robertowi obrączki, rozumiesz, że straciłeś prawie całą ceremonię ślubu Lewandowskich. Wyciągasz pudełeczko i podajesz przyjaciołom, kątem oka zauważając rozbawiony wzrok Anki, która już dawno wróżyła, że Pola to ktoś idealny dla ciebie. Jeżeli te wszystkie porażki, jakie poniosła umawiając cię z koleżankami, znajomymi czy nawet koleżankami koleżanek, miały zaprowadzić cię do blondynki, to wcale nie żałujesz tych męczarni.
- Mam jednak nadzieję, że nasz ślub zapamiętasz. - szepcze roześmiana, kiedy podążacie za świeżo upieczonym małżeństwem do wyjścia z kościoła.
- Każdą pojedynczą chwilę. - odpowiadasz, ku jej zdziwieniu. Możesz czytać emocje z jej twarzy, jak z otwartej księgi.
- Kocham cię Łukaszu Piszczku. - śmieje się, ale w jej słowach nie dostrzegasz ani cienia żartu. Jest szczera i w jej oczach widzisz czułość, jakiej chyba nigdy jeszcze w nikim nie zauważyłeś.
- Ja też cię kocham Pola. - używasz najprostszej odpowiedzi, ale wiesz, że wcale nie musisz używać innej, bo dla niej liczą się słowa "kocham cię", a nie inne, które mają je dodatkowo ozdabiać. Ściska mocniej twoją dłoń i wiesz już też, że w tym geście kryje się więcej niż może się z pozoru wydawać.



~*~
Uwielbiam pisać to opowiadanie.

piątek, 21 czerwca 2013

Emocja 3

Twoje emocje znów sprawiają ci figla, zmieniając twoje nastawienie do świata jak w kalejdoskopie. W końcu dochodzi do tego, że sam już nie wiesz, co dokładnie czujesz. Złość na przyjaciół? Ból po stracie ukochanej? Wyrzuty sumienia, że nakrzyczałeś na dwójkę najbliższych ci teraz osób? Nadzieję, bo możesz odnaleźć Polę? Siadasz na pustej ławce, pierwszej jaką znajdujesz w parku. Opierasz się wygodnie i zamykasz oczy. Starasz się skupić na jednym, konkretnym uczuciu, bo wiesz, że długo tak nie pociągniesz. To cię zniszczy prędzej, czy później. W tym przypadku, chyba wolałbyś by to się stało prędzej. Nie wiesz co masz ze sobą zrobić, więc spędzasz w tej samej pozycji dobre dwie godziny, starając się ułożyć odpowiedni plan.
- Cały czas wiedzieli gdzie jest... - mruczysz pod nosem, przypominając sobie słowa dwóch pozostałych Polaków z BVB. Wypuszczasz powietrze z płuc z głośnym świstem i próbujesz pojąć jak mogli ci to zrobić. Widzieli, każdego dnia widzieli co się z tobą działo, a jednak dopiero dziś i to przez przypadek, wygadali się. Twoim zdaniem nie mieli prawa, tego przed tobą ukrywać. Być może miałeś ją na wyciągnięcie ręki, a wcale o tym nie wiedziałeś. Podnosisz się energicznie z ławki i niemal biegiem ruszasz w drogę powrotną na stadion. Musisz wyciągnąć od nich jej adres. Są ci to teraz winni.


Sam nie wiesz kiedy się w niej zakochałeś. Kiedy zacząłeś się przy niej czuć tak swobodnie i niewytłumaczalnie świeżo. Coś podpowiada ci, że już podczas pierwszego spotkania w parku, coś innego, że na pierwszej randce, ale rozsądek odzywa się i mówi, że to się stało niedawno. Wpuściłeś ją do swojego życia, szybciej i łatwiej niż jakąkolwiek inną kobietę.
- Ta reklama jest badziewna. - kręci głową, siedząc tuż obok ciebie. Na ekranie telewizora kończy się właśnie reklama Opla, o której mówiła.
- Ty ją zrobiłaś. - wzruszasz ramionami, a ona marszczy brwi i przygląda ci się uważnie.
- Zapchaj się tym popcornem. - odpowiada po chwili, a ty wybuchasz śmiechem i całujesz ją delikatnie w skroń. Jej oburzenie szybko mija i uśmiecha się pod nosem, idąc po jej ulubione, zbożowe ciasteczka z czekoladą. Sądzisz, że kochasz w niej wszystko. Nie, ty to wiesz. Wiesz, że kochasz w niej wszystko i kochasz ją za wszystko. Jest cudowną, niezbyt wysoką kobietą, o wspaniałych ustach, wielkich, rozbieganych oczach, delikatnych dłoniach, wdzięcznym śmiechu i zawsze pachnących słodkimi perfumami włosach. Ale jest też zdecydowaną i zadziorną osobą, która pija gorzką, mocną kawę z rana i nie lubi gdy coś idzie nie po jej myśli. Mimo wszystko jednak dogadujecie się więcej niż dobrze. Nikt nikim nie rządzi, nikt nie ma do nikogo o nic pretensji. Półtora roku, jakie wspólnie spędziliście napawa cię optymizmem, bo do tej pory nie pokłóciliście się o żaden nic nie znaczący drobiazg, który tak naprawdę byłby tylko pretekstem do zademonstrowania różnic i niebezpiecznych podobieństw w waszych charakterach. Ty też byłeś stanowczy i wiedziałeś czego chcesz od życia, przez co wielu uważało, że nie będziecie w stanie się zgodzić. A jednak się mylili. Już na samym początku ich wyśmiewaliście, bo kiedy idzie o sprawy ważne, potraficie iść na kompromis.
- Nie wiem czemu to wydawało mi się tak genialne. - kontynuuje, wracając i delikatnie kołysząc biodrami.
- Ja też nie wiem. - dalej się z nią przekomarzasz.
- Gdyby byli tam tylko Lewy i Kuba, wtedy jakoś by to wyglądało. - kiwa głową, siadając na swoje miejsce i poprawiając poduszkę, którą ma pod plecami.
- Przypomnij mi kogo ty koszulkę na meczach nosisz? - pytasz zamyślony, nie zwracając uwagi na to, że właśnie rozpoczyna się film na który czekaliście.
- Piszczka. Kojarzysz gościa? - przejmuje pałeczkę.
- Średnio, ale podobno ma strasznie wredną dziewczynę.
- Dobrali się jak w korcu maku. - wzrusza ramionami w odpowiedzi. Kręcisz głową i milczysz, dając jej do zrozumienia, że się poddajesz. Nie mija dużo czasu aż sami się z siebie śmiejecie, ignorując superprodukcję z Hollywood.

czwartek, 6 czerwca 2013

Emocja 2

- Mam tego dość, jadę ją tu ściągnąć! - słyszysz jak przez mgłę. Rozpoznajesz doskonale znany ci głos Lewandowskiego, który od początku czuje się winny, bo to przez niego ją spotkałeś. Głuchy odgłos towarzyszący zabraniu przez Polaka kluczyków od samochodu, jeszcze bardziej cię wybudza.
- Oszalałeś! I co dalej? Będą żyli długo i szczęśliwie? - prycha zdenerwowany Kuba, który musi siedzieć gdzieś bardzo blisko ciebie. Otwierasz powoli oczy, ignorując jak bardzo jasne światło im doskwiera. Szybko mrugasz powiekami i po chwili widzisz już normalnie. Istotnie Błaszczykowski siedzi tuż pod twoimi nogami, na podłodze.
- Wiesz gdzie jest Pola? - wychrypiasz, bo okropnie zaschło ci w gardle. Przerażeni koledzy patrzą na siebie alarmującym wzrokiem. Jeden podrywa się z podłogi jak oparzony, drugi szybko chowa kluczyki do kieszeni. Zapada głucha cisza, więc powtarzasz pytanie, o wiele głośniej i pewniej bo wcześniej odchrząkujesz i sięgasz po stojącą niedaleko szklankę z wodą.
- Łukasz, ja... - Lewy miota się w słowach, próbując znaleźć te odpowiednie.
- On wie. - rzuca kapitan reprezentacji. - My wiemy.
- Dlaczego mi nie powiedzieliście? - czujesz jak narasta w tobie złość. Palące od środka uczucie, które zmusza cię do wstania i podejścia do jak dotąd mniemałeś, przyjaciół. Ponowna cisza powoduje, że wykrzykujesz im to pytanie prosto w twarz, już kompletnie tracąc nad sobą kontrolę.
- Pomyśleliśmy, że tak będzie lepiej. - z opuszczoną głową oznajmia napastnik. Prychasz głośno, ukazując swoje niezadowolenie.
- W takim razie macie gówniane pomysły. - odpowiadasz obojętnie i pomimo ich głośnych protestów wychodzisz z pomieszczenia. Nie słuchasz nikogo, kogo mijasz po drodze. Idziesz się umyć i przebrać, żeby móc jak najszybciej opuścić to zakłamane miejsce. Samochód zostawiasz na parkingu, idziesz przed siebie, z rękoma w kieszeniach i nawet nie wiesz jakim cudem lądujesz w parku.


- Mam dla ciebie dziewczynę! - Robert dosiada się do ciebie, wyraźnie dumny z siebie. Unosisz brwi do góry, nadziewając koktajlowego pomidorka na swój widelec.
- Znów chcesz mnie swatać? - pytasz, choć doskonale znasz odpowiedź. Lewy i Ania od długiego czasu chcą ci znaleźć przyszłą żonę. Nie masz pojęcia dlaczego, ale wygląda na to, że to ich cel.
- Oj tam. To Polka. Miła, ładna, sympatyczna. Nie ma pojęcia kim jesteś. Właściwie wie tylko, że ja jestem piłkarzem, a ty moim przyjacielem. To koleżanka Anki, ma na imię Pola. Tu masz zapisany adres restauracji i godzinę. - podaje ci małą białą karteczkę z wypisanymi przez Ankę danymi. Rozpoznajesz jej pochyłe, staranne pismo.
- Randka w ciemno? - ponownie pytasz, ale Lewandowski już dawno ulotnił się po swoją porcję obiadu i dostrzegasz go próbującego wepchać się do kolejki przed Kevina. Obracasz kawałek papieru w dłoni, a potem chowasz go do tylnej kieszeni spodni.


Nadal sądząc, że to głupi pomysł parkujesz czarne, może ku zdziwieniu niektórych wcale nie wypasione i nie warte krocie Audi, przed oknami restauracji i przed przestąpieniem jej progu poprawiasz błękitną koszulę, której rękawy podwinąłeś, aby nie wyglądać znów zbyt elegancko. Wiesz, że kobiety lubią cię w koszulach, więc postanowiłeś to wykorzystać i tyle. Jesteś przed czasem, jak zawsze z resztą, bo wyznajesz zasadę, że to mężczyzna powinien czekać na kobietę, a nie odwrotnie. Owa Pola zjawia się jednak punktualnie, jakby czekała z zegarkiem w ręku na odpowiedni moment. Kiedy siada na przeciwko ciebie, a ty zamykasz menu by się jej przyjrzeć, ogarnia cię fala niesamowitej radości.
- Kto by pomyślał, że tak szybko się spotkamy? - uśmiechasz się do blondynki, która tym razem wygląda na mniej roztargnioną.
- Przeznaczenie. - śmieje się wdzięcznie, mrużąc przy tym oczy. Dołączasz do niej. W przeciwieństwie do pozostałych randek, jakie zafundowali ci przyszli państwo Lewandowscy, ta ani przez chwilę nie jest krępująca, a atmosfera nawet nie zbliża się do tej napiętej, która zawsze cię w nich denerwowała.
- Czym się zajmujesz? - pytasz na początek, kiedy kelnerka odchodzi od waszego stolika z zamówieniem zapisanym w bloczku. Odgarnia włosy do tyłu, robiąc to z niezwykłą, ale i nieświadomą gracją.
- Zajmuje się reklamą. - słyszysz. Przez chwilę słuchasz też szczegółów dotyczących jej wymarzonego zajęcia. Potem zadaje ci to samo pytanie.
- Jestem piłkarzem. Gramy z Robertem w jednym klubie. - odpowiadasz.
- O. - wymyka się jej z ust. Widzisz, że jest zdziwiona i nie spodziewała się tego. Być może wizja spotkania z piłkarzem trochę ją przeraziła, bo musisz ponownie budować u niej zaufanie. Nie przeszkadza ci to jednak, a ostatecznie nie okazuje się to zbyt trudnym zadaniem.



~*~
Chora, zmęczona i zagubiona. Dlatego tylko tu, gdzie mogę wyrzucić z siebie wszystkie negatywne odczucia. Wybaczcie.