niedziela, 15 września 2013

Emocja 10

Ciemna noc powinna tulić cię do snu. Dookoła, oprócz monotonnego cykania zegara, panuje cisza. A jednak dzielnie siedzisz w małej kuchni Poli nad kubkiem dawno wystygłej kawy, która już od dłuższego czasu nadaje się tylko do wylania. Siedzisz i rozmyślasz. Brutalna prawda znów cię dopadła. Kilka godzin temu, kiedy Pola przekazała ci dwa listy i wszystkie informacje dotyczące jej pogrzebu. Zrobiła to niemal z urzędniczą obojętnością, ale poznałeś ten za wszelką cenę chcący się schować w zakamarkach jej oczu strach. Coś, co ona dzielnie ukryła w tamtym momencie, ciebie samego przyprawiło o zawroty głowy. Ręce w których trzymałeś trzy białe koperty dalej ci się trzęsą. Nie kryjesz nigdy emocji, szczególnie jeśli chodzi o sportową złość i radość, ale teraz ukazujesz je wszystkie, nawet te, które do pewnego czasu udawało ci się zachować dla siebie. Teraz ludzie czytają z ciebie jak  z otwartej księgi. Przygnębiony, samotnie przesiadując nad czarną cieczą wypełniającą wyszczerbiony kubek w truskawki, zastanawiasz się co teraz zrobić. Pola leży zmęczona w sypialni. Wróciła do domu, bo nie chciała zostać w szpitalu. To całkiem spokojna noc, bez żadnych ataków kaszlu lub duszności blondynki, które wskazują na pogorszenie stanu jej płuc. Chcesz walczyć z jej chorobą, ale nie wiesz jak. Twoja poczta dalej wyczekuje na informacje od lekarza, który wie jak ową chorobę wyleczyć. Twoje serce również czeka. Na zmianę przepełnione nadzieją i kompletną pustką. Czeka i czeka, coraz gorzej dając sobie z tym wszystkim radę. Nie wiesz ile jesteś jeszcze w stanie wytrzymać. Ile nocy przesiedzisz przy delikatnym świetle lamp w kuchni, nie mogąc spać, mimo kolosalnego zmęczenia? Mniej śpisz, mniej jesz. Coraz częściej nie masz siły biegać całego meczu i grać go na takim samym poziomie. Twoje udo daje o sobie znać częściej i boleśniej. Zaczynasz robić coraz więcej rzeczy automatycznie. Czujesz się, jakbyś obserwował swoje życie z boku.
- Kaszek, co ty tu robisz o tej porze? - mówi zaspana blondynka, stojąc w progu pomieszczenia i przecierając zmęczoną twarz. Kaszek - dźwięczy ci w uszach jej delikatny głos. Nie jesteś w stanie przypomnieć sobie, kiedy ostatni raz ktoś użył tego zdrobnienia. Trudno się dziwić, skoro używały go tylko twoja mama i Pola. Wpatrujesz się w swoją ukochaną i uśmiechasz się, zdając sobie sprawę jak bardzo kochasz, tą drobną istotę.
- Nie mogłem zasnąć. - mówisz, sadzając ją sobie na kolanach. Całujesz ją delikatnie w szyję, co sprawia, że chichocze, lekko załaskotana. Przypominasz sobie czasy przed jej chorobą. Brakuje ci takich sytuacji na co dzień.
- Bujasz. - stwierdza, dalej rozbawiona, opierając swoje czoło o twoje. Pomimo popołudniowej sytuacji, teraz Pola jest w całkiem niezłym stanie. Powoduje to u ciebie przypływ szczęścia. Od czasu jej odnalezienia nie było lepiej.
- Za dobrze mnie znasz. - rzucasz cicho, jakby był to jakiś godny ukrycia przed światem sekret. Widzisz w jej oczach prawdziwe iskierki. Uśmiecha się do ciebie szeroko, przenosząc na ciebie dobrą energię.
- Dziękuje, że jesteś Kaszek. - ponownie używa zdrobnienia. Nie odpowiadasz, tylko wpijasz się zachłannie w jej usta, a ona nawet nie myśli aby protestować. Jej ręce po chwili znajdują się na twoim karku, błądząc po nim i tak jak tej nocy, kiedy obudziłeś się z krzykiem, czujesz na nim gęsią skórkę.



Nie jesteś w stanie pojąć celu, w jakim załadowane niewiarygodną ilością rzeczy, walizki stoją w korytarzu. Po prostu nie jesteś, bo jeszcze w momencie kiedy wszedłeś do domu do głowy ci nie przyszło, co też takiego może zrobić Pola. Wystarczyło jednak, że znalazłeś się w sypialni i ujrzałeś ją siedzącą sztywno na łóżku, a w mig wszystko pojąłeś. Zrobiło ci się autentycznie słabo i zanim blondynka podniosła się na dobre, usadziłeś ją z powrotem i zacząłeś zasypywać w panice milionem pytań i argumentów przemawiających za tym, żeby została. Na nic się to zdało. Twój monolog pełen zapewnień o miłości i zdrowiu był od samego początku skazany na porażkę. Nie ważne jak dobrze dobrałbyś w nim słowa. To po prostu nie miało sensu. I zdajesz sobie z tego sprawę. Boże, od pierwszego słowa zdawałeś sobie z tego sprawę, a jednak w akcie desperacji chwyciłeś się tego, jako jedynej deski ratunku. Nie mogłeś powstrzymać jej ani tak, ani siłą, bo kiedy wyszarpnęła się ze łzami w oczach z twoich ramion dotarło do ciebie, że to koniec. I nie mogłeś nic na to poradzić. Pola jeżeli tak postanowiła to i tak odejdzie. Czy przy tobie, czy wtedy kiedy wyjdziesz jutro na trening, czy kupić świeże bułki na śniadanie. To kłucie w klatce piersiowej, kiedy na twoich oczach zmierzała do wyjścia. Potworne kłucie, jakby ktoś wbijał ci sztylet w mostek. Nigdy tego nie zapomnisz. Masz nawet przez pewien czas wrażenie, że ono nigdy cię nie opuści, że będzie ci towarzyszyło do końca życia.
- Zapomnij o mnie, Łukasz. Tak będzie najlepiej. Nie szukaj, nie pomagaj. Zostaw mnie w spokoju. - rzuca beznamiętnym głosem, pozbawionym uczuć. Patrzysz na nią wzrokiem obłąkanego. Dlaczego ona to robi? Czemu zadaje wam tak potworny ból, którego miałeś wrażenie, w ostatnich tygodniach i tak było zbyt dużo?
- Pola co ty najlepszego wyprawiasz? - pytasz, chyba nie do końca wierząc, że to wszystko dzieje się naprawdę. Może to tylko zły sen? Złudzenie? Głupi kawał? Boże, nie pozwól jej opuścić tego domu, proszę cię - modlisz się w duszy, pełen lęku.
- Zrzucam z ciebie ogromny ciężar. Kocham cię. - mówi na pożegnanie i składa delikatny pocałunek na twoim policzku. A potem znika za drzwiami, nie dając ci nawet szansy na odwiezienie jej gdziekolwiek zmierza. Zostawia cię, jak bezbronnego małego kociaka. I po raz pierwszy w życiu Łukasz Piszczek nie wie, co dalej będzie z jego życiem.

piątek, 6 września 2013

Emocja 9

Tego dnia musisz stoczyć jeszcze długą batalię o wpuszczenie cię ponownie do jej domu. Uderzasz pięściami w drzwi, tak długo, aż ku twojemu zaskoczeniu, zaczynają cię boleć. Wymieniacie argumenty, aż w końcu ci ich braknie i zaczynasz się powtarzać. Uważasz to wszystko za bezsensowne. Ręce zaczynają ci na to  powoli opadać. Jedyne na co masz ochotę to sen. Zdrowy, twardy sen, jakiego już dawno nie doświadczyłeś, nękany koszmarami, natłokiem myśli i zbiorem zaprzeczających sobie lub doprowadzających do szału emocji.
- Pola, nie mam na to siły, proszę cię, wpuść mnie. - mówisz i po raz ostatni uderzasz pięścią o drewno. Sąsiedzi już dawno przestali się interesować tą sensacją, ale przez pewien czas piłkarz ich ulubionego klubu stojący jak zbity pies pod drzwiami, był nie lada wydarzeniem. W tym momencie do twoich zmęczonych, ale czujnych uszu dochodzą niepokojące dźwięki, które wskazują, że Pola się dusi.
- Otwieraj, te cholerne drzwi! - krzyczysz, ale po chwili kiedy jej kroki kierują się po inhalator po prostu wyważasz je trzema mocnymi kopnięciami, w które wkładasz więcej siły niż w dzisiejszą grę. Kiedy do niej dopadasz, łączysz się już z pogotowiem. Przerażenie ustępuje miejsca walce o jej przeżycie. Czujesz głośne, niemiarowe bicie twojego serca i w ułamku sekundy widzisz w lustrze swoją bladą twarz, która pokazuje jak mimo wszystko się boisz. Potwornie się boisz, że to ostatnie słowa jakie do niej wypowiadasz. Wszystko co następuje potem dzieje się tak szybko, że nawet nie wiesz kiedy Ania i Robert siedzą obok ciebie na szpitalnym krzesełku.
- Dacie radę Łukasz. - Lewandowski klepie cię po plecach, ale chyba sam nie dowierza we własne słowa. Ty tym bardziej, bo wstrząsający obraz duszącej się blondynki nadal pozostaje żywy i nie jesteś w stanie się go pozbyć. Czujesz jakbyś postarzał się o kilka lat, w niewyjaśnionych okolicznościach. Jesteś przybity, obolały i bez jakiejkolwiek nadziei na lepsze jutro. Czujesz się jak wrak człowieka, a przecież pół roku temu byłeś pełen życia i zapału. Teraz twoje życie to ciągły strach, modlitwa i bolesne spotkania z nieugiętą rzeczywistością. Chciałbyś wiedzieć co teraz będzie, co masz zrobić, ale widzisz wszystko w czarnych kolorach. Kuba pojawia się chwilę później, ale z jego ust nie padają żadne słowa pocieszenia. Cieszy cię to. On jeden ma odwagę milczeć i podziwiasz go za to. Jego wsparciem jest bycie przy tobie i zdawanie sobie sprawy z powagi sytuacji i tego, że żadne kłamliwe słowa otuchy ci nie pomogą, bo od dawna wszyscy ci je powtarzali i nie skutkowały. Sam już nie wiesz czy cierpienie w milczeniu nie byłoby lepsze. Trajkocząca nad twoim uchem Anka, zaczyna cię jednak powoli utwierdzać w przekonaniu, że jedynie Kuba w pełni cię rozumie.




Wiesz, że to nie tak powinno wyglądać. To nie to miejsce, nie ten czas, nie te okoliczności. A jednak, zamiast czekać na odpowiedni moment, chcesz zrobić to teraz, pokazać, że ma w tobie oparcie aż do końca. Czekasz na nią w nagle przeraźliwie pustym domu, przy kolacji, której nawet sam nie przygotowałeś. Biorąc pod uwagę twoje umiejętności kulinarne, to chyba nawet lepiej. Stukasz placami w stół, poprawiasz mankiety koszuli, podpalasz świeczki. Z utęsknieniem wyczekujesz dźwięku przekręcanego w drzwiach zamka i delikatnego trzasku nimi, oznajmującego, że Pola wróciła. Trochę się denerwujesz, bo chyba nie bardzo wiesz, jak masz to dokładnie zrobić. Jest już jednak za późno, żeby się wycofać, bo blondynka stoi w drzwiach jadalni i patrzy na ciebie okrągłymi oczami.
- To z jakiejś specjalnej okazji? - pyta podejrzliwie. Nie jesteś typem, który robi takie rzeczy tylko z konkretnej okazji, ale nie wiedzieć czemu Pola wyczuwa chyba, że coś jest na rzeczy. Uśmiechasz się do niej delikatnie i odsuwasz krzesło, na którym siada niepewnie. Jecie kolacje, rozmawiacie, w końcu siadacie na kanapie, a ona wtula się w ciebie.
- Chciałabym spełnić najważniejsze marzenia. Tak na wszelki wypadek. - mówi niespodziewanie. Zgadzasz się z nią. Być może uczynienie tego pomoże jej przynajmniej w kwestii psychicznej. Coś szepcze ci koło ucha, że to ten moment. Odsuwasz się więc i patrzysz jej w oczy. Widzisz w nich prosty przekaz - "wiedziałam, że coś się święci". Wypowiadasz jakąś okropnie oklepaną formułkę i spoconymi ze zdenerwowania rękoma wyciągasz z kieszeni pudełeczko z pierścionkiem. Blada jak ściana Pola przenosi wzrok z ciebie na niego i ponownie na ciebie, co najmniej kilka razy. Milczy przez długi czas, powodując, że denerwujesz się jeszcze bardziej. Głupi, kupując pierścionek myślałeś, że to tylko formalność.
- Nie. - odpowiada. Teraz to ty bledniesz. Patrzysz na jej twarz, próbując wyczytać z niej dlaczego. Powiedzieć, że jesteś zaskoczony, to za mało. Jesteś zdruzgotany i nie dowierzasz, że kobieta twojego życia właśnie odmówiła ci, chociaż wiesz, że zawsze bardzo tego chciała. A może to było tylko twoje złudzenie?
- Nie? - wymyka ci się, kompletnie niekontrolowane pytanie.
- Nie, Łukasz. Nie mogę. - mówi i wybiega z salonu, by zamknąć się w sypialni. Zostajesz sam na kanapie, z grającym telewizorem i pierścionkiem, który zamiast na jej placu, dalej spoczywa w pudełeczku. Wpatrujesz się tępo przed siebie. Wszystko idzie nie tak, jak trzeba. Wszystko...