wtorek, 16 lipca 2013

Emocja 5

- Iść z tobą? - pyta Robert, ale bez przekonania, wiedząc już chyba jaka będzie twoja odpowiedź. Milczysz więc, odpinasz pas i wysiadasz z samochodu. Czujesz jak jest ci słabo. Czujesz jaki słaby jesteś, choć wszyscy nazywali cię zawsze silnym jak lew. Kierujesz się na czwarte piętro i stajesz pod jasnymi, drewnianymi drzwiami, bez numerku, a tym bardziej nazwiska. Naciskasz na stary dzwonek do drzwi, który chyba dawno przeżył swoje najlepsze lata. Otwiera ci je, słaba, blada i zaskoczona. Jej zawsze niebieskie oczy są teraz stalowoszare, wymęczone. Mimowolnie zakrywasz usta dłonią. Jej widok niesie za sobą radość, ale jest dla ciebie jednocześnie wstrząsający.
- Nie powinno cię tu być. - szepcze drżącym głosem i zaczyna płakać. Mija chwila zanim zmuszasz swoje nogi do zrobienia kilku kroków, by zbliżyć się do niej. Obejmujesz ją delikatnie, jakby bojąc się, że przy użyciu zbyt dużej ilości siły po prostu ją zmiażdżysz. Zamykasz drzwi nogą i gładzisz ją po głowie. Zbierasz wszystkie siły, by również nie wybuchnąć płaczem. Musisz być twardy, mimo iż całe twoje ciało zdaje się być wypełnione galaretą i nie wiesz tak naprawdę, dlaczego jeszcze dajesz radę stać.
- Miałeś zapomnieć, dać sobie ze mną spokój. Nie widzisz co się ze mną dzieje? Nie chciałam żeby cię to dotknęło. - łka, wypłakując ci się w pierś. Czujesz jak koszulka w tym miejscu staje się mokra. Jej łzy sprawiają ci ból. Okropny, psychiczny ból. Czujesz jak drży na całym ciele i decydujesz się wziąć ją na ręce. Przychodzi ci to z łatwością, jak zawsze, ale przy okazji zauważasz jak bardzo lekka jest, co napawa cię dodatkowym lękiem. Kładziesz ją na łóżku, po czym zajmujesz miejsce obok niej i każesz milczeć. Nie mija chwila jak zasypia, zmęczona płaczem, który trwał o wiele dłużej niż ci się wydawało. Twoje serce bije tak radośnie, jak już dawno nie biło. Znalazłeś ją, znów masz ją przy swoim boku. Chyba nie chcesz aby przez tą barierę radości przebiły się wszystkie te odczucia jakie wywołuje jej wyniszczony widok. Ale kochasz ją i dlatego oprócz egoistycznej radości ze spotkania z nią, musisz odczuwać też nieobcy ci w ostatnim czasie strach. Coś czego nigdy do siebie nie dopuszczałeś, czego nie akceptowałeś jako sportowiec i marzyciel. A on zaszedł cię tak niespodziewanie, tak nie fair, kładąc swoją wielką, zimną łapę na twoich plecach i zaciskając ją mocno, abyś nawet na chwilę nie zapomniał, że już jest, przyszedł po ciebie i tak łatwo ci nie odpuści, bo przez całe życie go unikałeś.



Pola jest twoim dobrym duchem, aniołem stróżem, który nie pozwala ci się stoczyć. Jest przy tobie zawsze, kiedy po porażce reprezentacji wszyscy wytykają was palcami i krytykują. Przez swoją impulsywność, sama zawsze rzuci kilka niemiłych słów do mijanych krytyków, przez co w opinii publicznej staje się dla jednych idealną partnerką, dla drugich typową dziewczyną sportowca, która gwiazdorzy. Wszystko to jednak mało ją interesuje, bo najważniejszy dla niej jesteś ty i to, co ty odczuwasz. Dlatego chociaż widzisz, że czasami ją nosi, stara się znaleźć pozytywy. Krytykuje cię otwarcie, to prawda, ale tylko wtedy, kiedy naprawdę na to zasłużysz. To ona jest na każdym twoim meczu, nawet kiedy potem musi spędzić całą noc nad jakąś reklamą. Zawsze kiedy w momencie utraty sił, spojrzysz w miejsce tuż nad waszą ławką rezerwowych, widzisz ją, ukazującą ci zaciśnięte kciuki. Kiedy jest dobrze, strzelasz gola, zatrzymujesz najlepszych piłkarzy świata, kiedy chcesz po prostu, żeby ktoś cię pochwalił, też tam patrzysz. Wtedy uśmiecha się do ciebie szeroko. To dodaje ci sił i biegasz jeszcze szybciej, by potem usłyszeć jej wspaniały śmiech, który tak uwielbiasz i stwierdzenie, że biegasz jak gazela - szybko i niemalże susami. Dryblujesz też lepiej i nie dajesz dojść do piłki przeciwnikom, zachwycając wszystkich dookoła.
- Mój rasowy napastnik! - słyszysz, kiedy wychodzisz z budynku stadionu, na którego murawie strzeliłeś dziś całkiem ładnie wyglądającego gola. Uśmiechasz się szeroko i unosisz ją nad ziemię, co nie jest trudne, bo jest przecież taka drobna i leciutka.
- To ty tak dodajesz mi sił! - szepczesz jej do ucha, po czym całujesz w dołeczek za nim. I nagle czujesz jak sztywnieje. Jej mięśnie się napinają i prosi, abyś postawił ją na ziemi.
- Musimy porozmawiać, Łukasz. - mówi niemal bezgłośnie, a ty czujesz jak włosy na karku stają ci dęba. Ogarnia cię chłód i wiesz już, że to nie będzie przyjemna rozmowa. Pola po raz pierwszy używa tego zwrotu, więc tym bardziej wiesz, że coś jest okropnie nie tak. Odwraca się i idzie w kierunku twojego samochodu, ale ty zostajesz w swoim miejscu, czując, że twoje nogi jeszcze nigdy nie były tak ciężkie jak teraz. Nie chcesz za nią iść. Naprawdę tego nie chcesz. Przeraża cię twoja niewiedza, bo przecież wszystko wydawało się tak idealne, że przyjaciele dopytywali się, kiedy się jej oświadczysz. Dwa lata wspólnego życia, które cię nie znudziło, nigdy nie dało w kość i nie chciałeś z niego zrezygnować. A co jeżeli ona chce? Kiedy odwraca się i kiwa głową w stronę parkingu, przełykasz głośno ślinę i zmuszasz prawą nogę do pójścia na przód. Lewa, prawa, lewa... Wsiadając do samochodu, przychodzi ci do głowy, że najchętniej cofnąłbyś się do szatni lub na boisko i długo nie wychodził.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz